Green House Prywatne Przedszkole Polsko-Angielskie

- bardzo drogie, wszelkie dodatkowe zajecia dodatkowo odplatne +
koszty dojazdow na te zajecia: przykladowo miesiecznie: basen 120 zl
+ koszt dojazdu (choc mozna dojsc) 120 zl + naturalnie koszty
posilkow
- czeste zmiany personelu, dyrektorka zatrudnia studentow, zeby nie
placic za nich ZUSu i oferuje niskie stawki, tak, ze jest czesta
rotacja
- wizerunek dyrektorki: niechlujny i w przedszkolu jest podobnie
- wszelkie wyjscia z przedszkola na teatrzyki, wycieczki dodatkowo
platne, np. wyjazd na Stary Rynek na "koziolki" 60 zl, nie wiem za co
- na mikolajki i zajaczki wplata 70 zl na prezent
- Bardzo ciezko skontaktowac sie z pania dyrektor w celu zwrotu
nadplaty za zajecia. Unika kontaktu, wyslugujac sie swoja pyskata,
arogancka matka, ktora nie pelni tam zadnej funkcji, ale wprowadza
bardzo zla atmosfere w przedszkolu

jesli ktos nie mial do czynienia z tym przedszkolem - nie pracowal, nie posylal do niego swoich dzieci, prosze, niech nie pisze o "sensacjach tvn'u", poniewaz to co sensacyjne niestety w tym wypadku i prawdziwe. bylam swiadkiem tylu karygodnych sytuacji z udziałem pani dyrektor, ze naprawde nie wiadomo od czego zaczac. pracowalam krotko, glownie dlatego podjelam te prace, poniewaz chcialam dac dzieciom "cos dobrego", poniewaz czulam, ze to bylo najlepsze, co moglam zrobic dla tych dzieci. ucieczka nie przynioslaby zadnego pozytku. zostalam, ale nie na dlugo... ("zrobic cos dobrego dla tych dzieci" - mialam na mysli poczucie misji, jakie poczulam po pierwszym dniu pobytu tam).
naprawde ani jedno slowo nie jest w zadnej negatywnej opinii tu przesada. brak kompetecji, cierpliwosci, zrozumienia dla potrzeb dzieci (tlumaczac, ze "dwulatek wchodzi w okres dojrzewania i jest nieznośny i niedobry") i nalog "auntie Kate" w polaczeniu z zaniedbanym smierdzacym i otylym psem wylizujacym talerze dzieci, a do tego matactwa finansowe... Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego rodzice mimo tego, iz widzieli co sie dzieje, przyprowadzali dzieci do przedszkola? a moze sami zachowuja sie podobnie i nie widza w tym nic zlego - mowie o odzywkach i pretensjonalnym tonie. spotkalam sie nawet z tym , ze zyczyli pani dyrektor, aby od nastepnego roku wiodlo jej sie lepiej, bo to przeciez najlepsze przedszkole!!! wtedy zbladlam...

to może wstęp potem w punktach...
to było we wrześniu 2009-moje dzieci w wieku 2 lat i 3 miesięcy, blixniaczki znalazły wreszcie miejsce, gdzie je przyjęto bez żadnych problemów...poszłam z nimi w pierwszy dzień...moje spostrzeżenia:
1. na placu zabaw dzieci zostawione same sobie,osmarkane, brudne a panie siedzą...
2. w małym domku 3 grupy dzieci...a salki 2....więc w większej za parawanem jedna grupak ściśnięta przy stolikach,a druga grupa uczęszczała w chaotycznych zajęciach
3. angielski...jego poziom po prostu dramat,podstawowych zwrotów panie nie potrafią poprawnie wypowiedzieć
4. porcyjki małe ale nie w tym problem,tylko w dwóch honorowych członkach przedszkola- jamnikach właścicielki, które po posiłku wylizywały dziecięce miseczki
5. panie w ogóle nie panowały nad dziećmi, zupełnie nie miały na nie pomysłu
6. toaleta mniejsza niż schowek na 1 miotłę-ohyda
7. jak wyszłam na godzinę,żeby zobaczyć jak moje dzieci dadzą sobie radę po powrocie znalazłam jedną na niezabezpieczonych schodach...samą...tak właśnie panie panują nad dziećmi
8. dzieci osmarkane, osikane, rzadko kto zwracał na nie uwagę i sprawdzał czy są czyste
To był nasz ostatni dzień w tym przedszkolu!
A plusy to zabawki..nie prawda,że zdezelowane i stare, tu nie ma się do czego przyczepić

Pracowałam tam i były to najgorsze miesiące w moim życiu. MAleńkie pomieszczenia, jedna toaleta dla 30 dzieci i personelu. Pani dyrektor zamawia w kateringu 12 porcji podczas, gdy w przedszkolu jest 25 dzieci! Dyrektorka pali przy dzieciach, obraża personel - nikt tam długo nie wytrzymuje. Często 25 dziećmi zajmuje się JEDNA opiekunka!

stara rudera, sypiące się zabawki, kadra wymienna co rusz, dyrektorka nastawiona na kasę-pali papierosy w pomieszczeniach dla dzieci,, dzieci mają jednego opiekuna tak naprawdę-na grupę 20 maluchów.Rodzice-nie dajcie się nabrać-dyrektor prowadzi zajęcia RAZ w tygodniu,jak nie śpi. sprawdźcie czy nazwiska zapisane na karcie 'nauczyceli' są aktualne :) Słowa niejakiej absolwentki to bzdura-dyrektor NIE WPUSZCZA rodziców na zajęcia! odradzam to przedszkole. mam nadzieję,że program UWAGA 'przedszkolaki były głodne' rozjaśni sytuację....

SUPER PRZEDSZKOLE

jestem absolwentką tego przedszkola, a obecnym przedszkolakiem jest moja córa.Zajęcia są super, po miesiącu córka zaskakuje mnie angielskimi zwrotami! Mam pełne zaufanie do tej placówki, wynikające z doświadczenia i obecnych obserwacji. Bywam tam o różnych porach dnia, dzieci zawsze mają ciekawe zajęcia, kontakt z personelem jest bardzo dobry.

Fatalna placówka, nikomu nie polecam.Przedszkole nastawione wyłącznie na kasę. Syn uczęszczał do tego przedszkola ponad pół roku, w tym czasie zmieniły się cztery!!! wychowawczynie. Żona kilkakrotnie była świadkiem aroganckiego zachowania właścicielki wobec personelu. Od samych wychowawczyń często można było usłyszeć opinię, że atmosfera w przedszkolu jest fatalna. Dziecko bardzo nie lubiło chodzić do tego przedszkola, syn płakał, z przedszkola często przychodzil głodny, coraz częciej zdażało się, że w przedszkolu "nie zdążył" do ubikacji, co mu się od paru miesięcy poza przedszkolem nie zdażało! Pomieszczenia bardzo małe-atmosfera klaustrofobiczna. Reasumując odnoszę wrażenie, iż jako rodzice byliśmy wielokrotnie okłamywani przez panią właścicielkę i nektóre z pań personelu(nie wszystkie) w temacie ile dziecko zjadło, jak się zachowywało. Po obejżeniu w TVN programu Uwaga w dniu 9 czerwca dotyczącego tego właśnie przedszkola nasze najgorsze przeczucia się potwierdziły. Odradzam wszystkimm rodzicom zapisywanie dziecka do przedszkola Green House w Poznaniu ul Lubeckiego 30.